wtorek, 2 września 2008
Wykwinte szmatki, luksusowe auta
Jakby tu zacząć... a więc stało się. Dzień pierwszy wakacji tradycyjnie upłynął... w pracy:)))) Potem nocna i niezwykle szybka przeprawa do Kra, z tradycyjnym spożywaniem hot doga na stacji... Orlen;P
Ale udało nam się wyjechać prawie zgodnie z planem, jak to po drodze stwierdziła Diu, czyli w ogólnym chaosie i niezorganizowaniu (do domu na Starowiślną wracała się li i jedynie 2 razy, w tym raz po pastę do zębów, a drugi raz aby zostawić mój super ciężki teleobiektyw, który sprawiał, że koła 13" 155/70 ocierały o nadkola).
Teraz oto siedzimy sobie w Bojnicach, a nie w Tokaju, bo jak brak planu to brak. Rozbiłyśmy namiot, spożywamy Zlotego Bażanta i korzystamy z internetu from Autocamping (szybszego niż u Diu w domu). Jutro czeka nas zwiedzanie przepięknego, baśniowego zamku bojnickiego oraz trasa do Tokaju, gdzie zamierzamy oddać się dogłębnej degustacji rodzimego produktu, także z postami przez następne pare dni może być różnie.
Musiał być wyprażany syr i hranolky, oczywista; ja nie wiem, czy my tak wyglądamy, ale w momencie, kiedy weszłyśmy do knajpy z głośników popłynęły dźwięki Metalliki;)))
Teraz czas na dokumentację!
Trzeci do kompletu - strażnik z orlego gniazda:
Bo my na włóczęgę bierzemy tylko najpotrzebniejsze rzeczy...
Pani kierowczyni w akcji:
Pani pilotka w czasie wykonywania obowiązków:
Złoty Bażant poprawia koncentrację i percepcję, dlatego też zamierzamy się teraz oddać promowaniu naszego bloga wśród kierowców obcych krajów. Na dokumentację zapraszamy wkrótce:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz