środa, 27 sierpnia 2008

A Ola przyjechała do Krakowa...

... i pokazała gruzińskie dokonania fotograficzne. Piękne! Siedziałyśmy pół nocy w Pauzie, a potem pół dnia w domu, robiąc selekcję zdjęć na wystawę - bo jak wybrać dwadzieścia pięć z setek świetnych ujęć, a przede wszystkim - jakim kluczem się kierować? Głowa bolała od pomysłów.

Ola wróciła do Polszy tym samym samolotem, którym podróżował do Gruzji miłościwie panujący nam prezydent. Strzeliła też całkiem fajny artykuł o ewakuacji do poczytnej gazetki, ale nie ma to jak relacja na żywo, słuchana we własnej kuchni, przy kubasie kawy i możliwości zadania tysiąca nurtujących pytań.

A sprawa wygląda tak, że mi się ten Kaukaz po nocach śni i bardzo wabi. Teraz to naprawdę jest tam ciekawie... No cóż, może w przyszłym roku. A póki co - Bałkany. Też nieźle;)

Brak komentarzy: